Miejskość wysiadła, bo
wysiadło zdrowie Dziecka. Zostały mi cztery ściany, no może jakby tak dobrze
policzyć to 4 x 4 ;-) W moim 4 x 4 mogę pędzić wirtualnymi ścieżkami Internetu.
O, Błogosławiony. Narzekamy, że niebezpieczny, że pożeracz czasu, że przestrzeń
cybernetyczna niesie ze sobą mnóstwo zagrożeń itp. Czy dzisiejsza matka może
sobie jednak wyobrazić macierzyństwo bez netu??? A gdzie szukam domowych
sposobów na kaszel? A przepis na rosołek? Gdzie ogłaszam światu, że zajęcia
odwołane? Dzięki czemu rozmawiam ze znajomymi, gdy nie mogę wyjść z domu? Gdzie
robię zakupy, osadzona w domowym areszcie? Wreszcie, gdzie bloga prowadzę, hę?!
Dziś byłam w Amsterdamie
i w supersamie, w wielkim świecie i na wirtualnej pikiecie. Gdy dzieciak choruje,
ja sobie surfuję ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz