czwartek, 4 kwietnia 2013

Prasówka

Dzisiejsza Rzepa i radio PIN donoszą: Polska państwem niechętnym rodzicom. Zajmujemy 212. (sic!) miejsce na 224 kraje świata pod względem wskaźnika dzietności, chociaż nieustannie słyszymy o "prorodzinnej" polityce państwa. Gdzież ona, gdzie?
Żeby nie było, że porównujemy sie do bogatej Skandynawii, autor artykułu (całość TUTAJ) podaje przykład Czech, gdzie singiel musi oddać państwu 42,4 proc. pensji, a rodzina wychowująca dwoje dzieci, w której pracuje jedna osoba, zaledwie 20,7. U nas w obu przypadkach narzuty na wynagrodzenia są duże: single oddają 35,5%, rodziny 29,6%. Czyli różnica to jedyne 5,8%.
Prof. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha: Skoro tatuś i mamusia muszą znaczną część swojej pensji oddać państwu, to jak spodziewać się, że będą mieli liczne potomstwo (...)  rodzice zachowują się racjonalnie. 
Dzieci kosztują, a skoro państwo jest pazerne, to ludzie wybierają mało liczne rodziny. 
Dodajmy do tego inne prorodzinne ułatwienia: walkę o miejsce w przedszkolu, brak jakichkolwiek zachęt dla samozatrudnionych i język "ciężarów" i "obciążeń" jakim mówi się o matkach i przyszłych matkach. I voila! nie chce się chcieć.

1 komentarz:

  1. Dokładnie. U nas nie powinno być mowy o polityce prorodzinnej, bo jej najzwyczajniej nie ma!

    OdpowiedzUsuń