Jest ciężko, ale i
śmiesznie zarazem. Na przykład taki KRS. Dzisiaj. Trzy matki z bobasami w
wózkach atakujące naprzemiennie okienka z urzędniczkami. Naprzemiennie, bo
wycie także występowało naprzemiennie. Dziatki jak widać łaskawe, bo nie było
alarmu zbiorowego, tylko krótkie ostrzegawcze J
Urzędniczki także okazały
wyrozumiałość. Wprawdzie procedury NICZEGO nie ułatwiają, ale po drugiej
stronie trrraaaach – MATKA. O, dzięki Ci PŁODNOŚCI! Matka Urzędniczka pomocna,
bezkolejkowa i przekazująca sprawę dalej. Na szczęście, bo gdyby nie to, to
zabójcze stawki urzędowe za drobne zmiany w dokumentach fundacji oraz nikomu
nie pomagające procedury, zdołowałyby nas koncertowo.
Suma zysków i strat:
- 500 zł za zmiany w KRS
– zdecydowanie STRATA
- źle oznakowany parking
= taszczenie wózka przez kładkę z popsutą windą – STRATA sił jednej z matek +
Pięknego Nieznajomego, który pomagał taszczyć
- dostarczone dokumenty –
WIELKA NIEWIADOMA, bo procedury nie przewidują przejrzenia dokumentów na miejscu,
w celu ustalenia czy dostarczono wszystkie
- w urzędach też pracują
matki – wiedza do wykorzystania w przyszłości – zdecydowanie ZYSK
Wnioski:
- w kupie raźniej, czyli
jak coś załatwiać w urzędach, to lepiej zebrać grupkę matek i wspólnie najechać
– można to potem obśmiać
- społeczeństwo
obywatelskie to fikcja – stawki urzędowe i procedury nie wspierają go w rozwoju
- work & life balance
matki małego dziecka to bardzo trudna sztuka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz