wtorek, 9 października 2012

Odloty

Matki postanowiły z nastaniem jesieni ruszyć w ciepłe kraje. Zanim jednak zanurzyły stopy własne i swych dziatek w wodach morza Śródziemnego, zanim rozpoczęły zwiedzanie ruin pradawnych, zwiedzić musiały porty lotnicze. Niektóre nawet nieplanowanie długo.
Okęcie (dla kamuflażu zwane portem lotniczym im. F. Chopina) ma na swojej stronie internetowej (tutaj) przyjemny tekst o przyjazności dzieciom, podpisany przez rzecznika lotniska. Zasadniczo wszystko się zgadza:
  • są pokoje do przewijania i placyki zabaw, niestety rodzic podróżujący samotnie z wózkiem z regularnej toalety nie skorzysta (opcją zastępczą jest toaleta dla niepełnosprawnych);
  • pasażerowie z dziećmi mogą zgłosić się do kontroli bezpieczeństwa i przejść ją bez konieczności oczekiwania w kolejce z innymi podróżnymi  - prawdopodobnie, nie było kolejki, więc nie sprawdziliśmy;
  • można przejść z butelką z mlekiem, ale już woda dla matki karmiącej jest podejrzana i zabroniona; 
  • nie wiemy, czy można wypożyczyć wózek, natomiast z doświadczeń rodzinnych wiemy, że wypożyczenie wózka dla niepełnosprawnego wiąże się z baaardzo długim oczekiwaniem (i final call nie robi obsłudze różnicy);
Jest jednak haczyk pt. "O szczegóły trzeba pytać obsługę". A obsługa Okęcia jest zaprogramowana na nie wiem, nie chcę wiedzieć i ja tu tylko sprzątam. Na przykład: do samolotu trzeba zejść schodami, ponieważ windy czasem są, a czasem nie ma, a czasem są, ale nie działają bez obsługi lotniska (czyt.: nie działają). Kto pomoże znieść wózek? Nie wiem/ja tu tylko odcinam karty pokładowe. Czy może pomóc ktoś z obsługi? Nie wiem/ja tu tylko stoję. Czy możemy przejść bez kolejki? Nie wiem/proszę zapytać kolejkę (180 osób). Itd.
Podsumowując: panie rzeczniku, czy pracownicy lotniska czytali pana tekst?

1 komentarz: